Firmy zajmujące się analizą kryptowalut oszacowały, że hakerzy z Korei Północnej mają coraz większe trudności z praniem skradzionych funduszy kryptowalutowych.
Korea Północna przoduje na świecie w przestępstwach związanych z kryptowalutami, z ponad 15 udokumentowanymi przypadkami cyberkradzieży na kwotę 1,59 miliarda dolarów w skradzionych funduszach. Jednak ostatnie zawirowania na rynku kryptowalut spowodowały, że z ukradzionego portfela kryptowalut tego kraju zniknęły miliony dolarów.
Wydarzenia na rynku kryptowalut, które rozpoczęły się w maju 2022 r., pochłonęły setki miliardów dolarów z branży kryptowalutowej, a większość aktywów kryptowalutowych spadła o ponad 70% w stosunku do szczytów. W rezultacie większość funduszy kryptowalutowych skradzionych przez hakerów z Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej również zanotowała znaczny spadek.
Jak donosi serwis Coinclub.com, Korea Północna zatrudniła 7 tys. pełnoetatowych hakerów do pozyskiwania funduszy poprzez cyberataki, ransomware i włamania do protokołów kryptowalutowych. Włamanie do mostu Ronin o wartości 600 milionów dolarów było powiązane z działaniami niesławnej grupy ransomware Lazarus z tego kraju. Wartość skradzionego Etheru (ETH) spadła do 230 milionów dolarów na obecnym rynku, co stanowi spadek o ponad 60%.
Według raportu Chainalysis, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna posiadała około 170 milionów dolarów w skradzionej, nieuprawnionej kryptowalucie pochodzącej z 49 włamań dokonanych w ciągu czterech lat. Wartość skradzionych środków spadła obecnie do 63 milionów dolarów. KRLD posiadała niektóre fundusze kryptowalutowe już w 2016 r., co wskazuje na to, że hakerzy nie byli zbyt szybcy w praniu skradzionych środków. Można to częściowo przypisać przejrzystości technologii blockchain, gdzie gdy tylko dochodzi do włamania, protokół często koordynuje działania z giełdami kryptowalut i emitentami stablecoinów, aby zamrozić skradzione środki, a nawet niewielkie ruchy są często śledzone. W innym raporcie analitycznym CNAS dotyczącym kryptowalut podkreślono, że kradzież to tylko pierwsza część – znalezienie brokerów, którzy wymienią je na fiat lub Bitcoin, często pozostawia Pjongjangowi tylko jedną trzecią wartości faktycznie skradzionych środków.
Korea Północna boryka się z licznymi sankcjami z całego świata, co utrudnia jej handel lub transakcje na rynku międzynarodowym, a eksperci uważają, że zmusiło ją to do spojrzenia na kryptowaluty jako alternatywę. Jednak kryptowaluty stanowią jedynie niewielką część funduszy KRLD, a większość jej kapitału pochodzi z przemytu węgla i podejrzanych transakcji z Chinami.